czwartek, 29 grudnia 2016

Spacer po Wilnie, część I

O tym, że kiedyś pojadę do Wilna, wiedziałam od zawsze. I zawsze było mi nie po drodze. Szybciej dotarłam do marokańskich i kazachskich miast niż do Wilna. Odwiedziłam prawie wszystkie sąsiednie państwa, Litwę też, bo będąc dwudziestokilkulatką, byłam na stażu w Kownie. Jednak stamtąd wciąż było za daleko i nie po drodze do Wilna. Zanim zdecydowałam się na podróż do stolicy Republiki Litewskiej, to byłam pewna, że pojadę do Rygi (i tylko niedogodne połączenie sprawiło, że do niej nie dotarłam). Wciąż trochę żal mi, że nie zobaczyłam w tym roku tego łotewskiego miasta, ale nie żałuję, że wreszcie dotarłam do Wilna! Co więcej, już wiem, że nie było to moje ostatnie spotkanie z wileńską przestrzenią. A do tego, że od zawsze wiedziałam, że pojadę do Wilna, przyczynił się fakt, że moi pradziadkowie i babcia po kądzieli byli wilnianami.
Dość spontanicznie postanowiłam, że odwiedzę to miasto, więc nie było czasu na gruntowne przygotowanie się do wycieczki. Wiedziałam tylko, że chcę zobaczyć cmentarz na Rossie, Ostrą Bramę i znaleźć się na pewnej ulicy (o tym ostatnim wymienionym punkcie w kolejnym blogowym tekście), i że reszta tego, co chcę doświadczyć, może znajdować się poza „typowym” szlakiem. Miałam świadomość, że przez większość dnia nie będę mieć w Wilnie dostępu do internetu, a co za tym idzie, nie będę mieć dzięki niemu podpowiedzi, jak dojść z punkt a do punktu b, więc przed wyjazdem wydrukowałam kilka fragmentów Mapy Google.
Jednak w Wilnie zamiast trzymać się mapy, postanowiłam, że zdam się na intuicję i logikę („Przecież jeśli tu jest dworzec kolejowy i kładka, to tory mogę przeciąć w tym miejscu”). Samo dostanie się na kładkę nie było łatwe, bo część przejść między nią, peronami i tunelem pozamykano, przez co poruszałam się tam trochę jak w labiryncie. Jednak w końcu udało się wejść na kładkę, a potem znaleźć po drugiej stronie torów. Dzięki temu „spacerowaniu”, a raczej "błądzeniu", po przestrzeni dworcowo-kolejowej odkryłam takie oto miejsce – Quepasa (hiszp. "Co się stało?"). Nie zajrzałam tam do środka, ale za to po powrocie do domu dowiedziałam się, że to klub, w którym dzieją się wydarzenia związane z kulturą latynoamerykańską, że przyciąga on tych, którzy lubią muzykę i taniec.
Klub Quepasa znajdujący się w dworcowej przestrzeni.
Będąc po drugiej stronie kładki, a jednocześnie po tej stronie torów, po której znajduje się cmentarz na Rossie, przekonałam się, że wybranie tej drogi, jednak nie było najwłaściwsze, bo wydrukowana mapa nie obejmowała miejsca, w którym się znalazłam. Pozostała mi więc do dyspozycji intuicja i poruszanie się „na logikę”. W trakcie zmierzania do nekropolii kilka razy zatrzymałam młodych ludzi, podpytując się w języku angielskim, jak do niej dojść. W konsekwencji trochę pobłądziłam. 

Na tych zdjęciach widać to, co zauważyłam podczas błądzenia.
Ostatecznie wybawiła mnie z błądzenia seniorka, która pojawiła się na drodze i wskazała mi właściwą trasę. Zagadnęłam do niej po rosyjsku, ale ona odpowiedziała, że będzie mówić po polsku. Co prawda, jej mowa bardziej przypominała tak zwany język prosty – mieszankę wschodniosłowiańskich języków, ale najważniejsze, że zrozumiałyśmy się i dotarłam tam, gdzie chciałam.
Nie będę opisywać cmentarza na Rossie, bo istnieje wiele materiałów na jego temat, ale za to przybliżę jeden z kilku, które mnie zainteresowały. Mianowicie jest to projekt badawczy „Cmentarz na Rossie w Wilnie”. Moim skromnym zdaniem warto zajrzeć na jego stronę. Przedstawię także kilka zdjęć z tej nekropolii.
Migawka z cmentarza na Rossie.
Idąc z cmentarza ku Ostrej Bramie szłam już pewniejszym krokiem, więc miałam czas na zaglądanie w różne zakątki. Moją uwagę przykuł ten ogródek. 
Jeden z mijanych ogródków.
O gustach się nie dyskutuje i nie zamierzam. W swoim ogrodzie (którego zresztą nie posiadam) zapewne bym nie postawiła takich ozdób, ale patrząc na nie, odczułam coś swojskiego i miłego. Swoją drogą, co zwiastuje stojący bocian? Wiem, wiem, jest sztuczny, więc chyba nic nie wróży.

Przy Ostrej Bramie znalazłam się w samo południe. Gdy wpatrywałam się renesansowy obraz Najświętszej Marii Panny – Matki Boskiej Miłosiernej, a po głowie chodziły mi wersy Inwokacji z Pana Tadeusza Adama Mickiewicza: "Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy/ I w Ostrej świecisz Bramie!" (Ach, ta szkolna nauka języka polskiego!), to - niespodziewanie dla mnie - rozbrzmiały dzwony i przyznam się, że było niesamowite dla mnie to, że mogłam je usłyszeć.

"Rewers" i "awers" Ostrej Bramy. Widok na obraz Najświętszej Marii Panny
- Matki Boskiej Miłosiernej rano i wieczorem.

Po opuszczeniu sanktuarium Maryjnego, udałam się do jego sąsiadki – cerkwi św. Ducha. Przypominam, że jest to główna cerkiew prawosławna w Republice Litewskiej, i że warto tam zajrzeć.

Cerkiew św. Ducha w  Wilnie.
W tym miejscu przerwę moje wspomnienie wileńskiego spaceru. Powiem tylko, że to, co opisałam w tym tekście, to niewielki procent tego, co udało mi się zobaczyć, a jednocześnie zapowiadam, że będę kontynuować tę opowieść o wileńskim lofrowaniu[1]. W kolejnym wpisie przeczytacie o miejscu, które było moim prywatnym, nieturystycznym, celem, o wielokulturowym, między innymi żydowskim, Wilnie, będzie też w nim o teatrze i szeroko rozumianej kulturze.

[1] „Lofrowanie” podchodzi od słowa „lofer”, które w gwarze poznańskiej oznacza człowieka będącego łazęgą, powsinogą; kogoś, kto lubi się włóczyć. Nie wiem, skąd znalazło się ono w moim rodzinnym słowniku (raczej nie mamy wielkopolskich korzeni). Wiem tylko jedno, że moja rodzina posługuje się nim odkąd pamiętam i od dziecka byłam nazywa „lofrem”.





4 komentarze:

  1. No faktycznie te ozdoby w ogrodzie są dość kiczowate, ale samo Wilno jest cudowne, pamiętam mój spacer sprzed sześciu lat jak dziś - i smak pysznych pierożków zapiekanych pod serem, mmm. Najbardziej podobało mi się Užupis. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - między innymi - dla Užupis chcę wrócić do Wilna!:-) Ledwo co go "dotknęłam" stopami i ogarnęłam oczami, a już poczułam, że to jest to. Niestety nie miałam możliwości zapuścić się tam dalej, ale jak już będę się tam wybierać ponownie, to wiem już do kogo mogę się zwrócić po podpowiedzi. Poza tym chcę zobaczyć też współczesną część miasta.

      Usuń
    2. To czekam na Twoje wrażenia! Chętnie podpowiem, mam też znajomą, która w razie czego może doradzić. :) Niesamowite miejsce.

      Usuń
    3. To dobrze wiedzieć, gdzie można szukać porad!:-) Dzięki!

      Usuń